Witam,
Od razu chciałabym zaznaczyć, że nie chodzi mi o kwestię nalotu na korzeniu po zalaniu zbiornika. Jakiś czas temu miałam akwarium, ale niestety musiałam się przeprowadzić, warunki nie pozwoliły mi żeby je na nowo założyć. Korzeń umieściłam w siatce i właśnie to był mój błąd, że nie wysuszyłam go dokładnie. Teraz znów się przeprowadziłam i uznałam, że pora zacząć przygodę z akwarystyką od nowa. Poszłam do komórki lokatorskiej, z dumą przyniosłam siatkę, zaglądam do środka a tu klops..
Moje pytanie brzmi następująco. Czy taki korzeń nadaje się do użycia? Oczywiście wyszoruję go i wymoczę, ale nie wiem czy to coś da. Wydaje mi się, że zalążków pleśni nie tak łatwo da się pozbyć naturalnymi sposobami
. Inne korzenie (2) też były w tej siatce, ale na nich gołym okiem nie mogę nic znaleźć.
Czy ktoś z Was miał już do czynienia z taką sytuacją? Proszę o radę, bo to najładniejszy korzeń jaki kiedykolwiek miałam.
Od razu chciałabym zaznaczyć, że nie chodzi mi o kwestię nalotu na korzeniu po zalaniu zbiornika. Jakiś czas temu miałam akwarium, ale niestety musiałam się przeprowadzić, warunki nie pozwoliły mi żeby je na nowo założyć. Korzeń umieściłam w siatce i właśnie to był mój błąd, że nie wysuszyłam go dokładnie. Teraz znów się przeprowadziłam i uznałam, że pora zacząć przygodę z akwarystyką od nowa. Poszłam do komórki lokatorskiej, z dumą przyniosłam siatkę, zaglądam do środka a tu klops..
Moje pytanie brzmi następująco. Czy taki korzeń nadaje się do użycia? Oczywiście wyszoruję go i wymoczę, ale nie wiem czy to coś da. Wydaje mi się, że zalążków pleśni nie tak łatwo da się pozbyć naturalnymi sposobami

Czy ktoś z Was miał już do czynienia z taką sytuacją? Proszę o radę, bo to najładniejszy korzeń jaki kiedykolwiek miałam.